niedziela, 25 maja 2014

Part IV

Zerknął na nią z zaciekawieniem. Tęsknił za nią. Bał się, że zapomni jak wygląda. Ale to jak napięła się na jego widok zaniepokoiło go.
- Chciałem porozmawiać – rzucił. Wciągnęła powietrze w płuca. Zawiało od niej chłodem. A on się zgubił. Bo nie miał pojęcia o co chodzi. Pierwszy raz zwątpił. Czy aby to na pewno był dobry pomysł by się tu pojawić. Spoglądał w jej niebieskie tęczówki i szukał jeszcze wspomnień o starej Lili, która za chwile szeroko się uśmiechnie. I powie mu, że jest debilem i zapyta czy się bał. 
- Nie powinno cie tutaj być – cichy głos brzmiał zupełnie inaczej niż pamiętał. Była dla niego niewyobrażalnie obca teraz. I sam nie wiedział co się z nią stało. Czy to on gdzieś popełnił błąd? Czy to on zrobił coś złego? Sam nie wiedział. Zacisnął zęby zbierając myśli. Czuł jej chłodne spojrzenie pełne żalu.
- Co się z nami stało? - zaczął nagle. Nie planował tego pytania. Ale czy ją planował? Też nie.
- Z tobą – sprostowała podnosząc głowę. Nie pamiętał jej takiej. Nie pamiętał czy widział kiedyś ją taką. Zimną, opanowaną, obcą. Zadrżał mimo kwietnia. I nie drżała z zimna. 
- Ze mną? - rzucił osłupiały wpatrując się w nią. Grzywka opadła na jej oczy zasłaniając je. Nie chciała na niego patrzeć? Nie potrafiła. Patrzeć na niego ze spokojem. Nie potrafiła w ogóle na niego patrzeć. Nie wiedziała dlaczego mu jeszcze nie przyłożyła. Dlaczego tylko go unika? 
- Bo nie ze mną – burknęła – Kamil to jest bez sensu – podniosła nagle głowę. Chciała się oderwać. Chciała się po prostu uwolnić. Chciała... Poczuła jak do jej oczu napływają łzy. 
- Ale co jest bez sensu? - stracił cierpliwość – Wracam ze zgrupowania, turnieju. A ty? Zachowujesz się jakbyś mnie nie znała. Potem znikasz ze szkoły, odcinasz się ode mnie – rzucił a ona cofnęła się o krok. Spojrzała na niego zaskoczona. Przerażona. Poczuła jak łzy spływają po jej twarzy. Patrzył na nią z zaciekawieniem. Zgubił się. Na nikim mu nigdy nie zależało jak na niej. Była obok cały czas i to dlatego tak o tym nie myślał. 
- Ty nie pamiętasz? - czuł jej zaskoczenie. Uniósł brew zaskoczony. O czym ona mówiła? 
- Zostaw mnie i zapomnij – dodała i zamknęła drzwi przed jego oczami. Zgubił się jak jasna cholera.
*
Bolała ją głowa i czuła jak ściska coś jej żołądek. To było normalne. Przecież się bała. Złapała za teczkę z dokumentami i torebkę. W normalnych czasach to on by siedział na dole i marudził. Że nie może się wyrobić. A teraz? Jedzie sama. Z miłości do polskiego morza i chęci wyrwania się stąd jedzie do Gdyni. Na wstępne egzaminy. Jutro ma stawić się na Politechnice Gdańskiej. Dzisiaj pojedzie i prześpi się. Oderwie od tego co dzieje się tu. Rano złapała się nawet na tym, że zaczęła to od nowa analizować. Czy tak będzie wyglądać jej życie jeśli Kamil wyjedzie gdzieś indziej? Albo jeśli założy rodzinę bez niej? Nie wiedziała. Bo spośród nienawiści zaczęła kiełkować tęsknota. Brakowało jej przecież jego marudzenia, okropnego fałszowania, przecudownego sushi którym ją przekupywał. Brakowało jej tych długich, dziwnych rozmów na skype lub przez telefon. Zakochała się? Też. Przecież był jej przyjacielem. To on pomagał jej zrozumieć niektórych facetów. Potrząsnęła głową i zeszła na dół. Rodzice też się martwili o nią. Znowu wyglądała jak cień. Od kilku dni jej twarz nie zdobił uśmiech. Mieli nadzieję, że jeśli uda jej się wyjechać wszystko wróci do normy. Że ponownie będzie ich córką – z szerokim uśmiechem i błyskiem w oku. Nie pamiętali kiedy ostatni raz śmiała się szczerze. Pamiętali jak płakała, bała się. 
*
Kamil zerknął na swojego towarzysza, który skręcał kolejnego jointa. Dredziarz podniósł na niego wzrok z zaciekawieniem. Syprzak najwyraźniej nie pamiętał co się stało. No w sumie... Taką dawkę alkoholu, którą w siebie wtoczył dziwiłby się gdyby coś pamiętał.

- Krzysiek – burknął czując jak tonie – Ja naprawdę nie wiem co się stało. Co ja zrobiłem? - spojrzał na chłopaka. Ten wyciągnął się na ławce przed swoim domem i między wargi wsunął skręta. Zaciągnął się powoli. Czuł jak słodkawy smak drażni jego język. 
- Pamiętasz coś z wypadu do Cosa Nostra? - mruknął gdy szary dym wyleciał z jego płuc. Obrócił wzrok na Syprzaka. 
- No jechaliśmy tam bo drużyna rozjeżdżała się w swoje kierunki rano – oznajmił. 
- No i pamiętasz jak wyszedłeś z Lilką? 
- Nie do końca. Wiem, że Sego powiedział, że czas się zwijać – odparł – A potem... - urwał kręcąc głową. Nie pamiętał później nic. Tylko jak się obudził rano. Jak zmasakrowany wsiadał do samochodu. I nawet nie zwracał uwagi na to, że Lilka nie odpisała. Nie było go cztery tygodnie. Nakrył twarz dłońmi. Coś odwalił. Ale co?
- Co ja zrobiłem? - jęknął – Wal choćbym...
- Uderzyłeś ją – rzucił – Wyszliście i zwróciła ci uwagę, że tak nie powinieneś do niej się zwracać – mruknął
- Ja wyszedłem tylko zapalić ale to jak ty się na nią wydzierałeś. Nie pamiętasz już co mówiłeś ale stary. Ja rozumiem że coś tam między wami jest jednak nie należy żadnej kobiety bić – mruknął zaciągając się. Kamil poczuł jakby ktoś mu przylał. Bo to nie miało prawa się tak stać. Nie miał prawa. Zerwał się na równe nogi.
*
Czuła się wypoczęta. Czuła się wspaniale i była gotowa stanąć przed komisją. Poprawiła marynarkę i nacisnęła klamkę. Nie czuła nawet krzty nerwowości. Była pewna swojej wiedzy. Zerknęła na trójkę siedzącą naprzeciw niej. Uśmiechnęła się szeroko. To obecność morza tak na nią działało.