Zerknął
na nią z zaciekawieniem. Tęsknił za nią. Bał się, że zapomni
jak wygląda. Ale to jak napięła się na jego widok zaniepokoiło
go.
- Chciałem porozmawiać – rzucił. Wciągnęła powietrze w
płuca. Zawiało od niej chłodem. A on się zgubił. Bo nie miał
pojęcia o co chodzi. Pierwszy raz zwątpił. Czy aby to na pewno był
dobry pomysł by się tu pojawić. Spoglądał w jej niebieskie
tęczówki i szukał jeszcze wspomnień o starej Lili, która za
chwile szeroko się uśmiechnie. I powie mu, że jest debilem i
zapyta czy się bał.
- Nie powinno cie tutaj być – cichy głos
brzmiał zupełnie inaczej niż pamiętał. Była dla niego
niewyobrażalnie obca teraz. I sam nie wiedział co się z nią
stało. Czy to on gdzieś popełnił błąd? Czy to on zrobił coś
złego? Sam nie wiedział. Zacisnął zęby zbierając myśli. Czuł
jej chłodne spojrzenie pełne żalu.
- Co się z nami stało? -
zaczął nagle. Nie planował tego pytania. Ale czy ją planował?
Też nie.
- Z tobą – sprostowała podnosząc głowę. Nie
pamiętał jej takiej. Nie pamiętał czy widział kiedyś ją taką.
Zimną, opanowaną, obcą. Zadrżał mimo kwietnia. I nie drżała z
zimna.
- Ze mną? - rzucił osłupiały wpatrując się w nią.
Grzywka opadła na jej oczy zasłaniając je. Nie chciała na niego
patrzeć? Nie potrafiła. Patrzeć na niego ze spokojem. Nie
potrafiła w ogóle na niego patrzeć. Nie wiedziała dlaczego mu
jeszcze nie przyłożyła. Dlaczego tylko go unika?
- Bo nie ze
mną – burknęła – Kamil to jest bez sensu – podniosła nagle
głowę. Chciała się oderwać. Chciała się po prostu uwolnić.
Chciała... Poczuła jak do jej oczu napływają łzy.
- Ale co
jest bez sensu? - stracił cierpliwość – Wracam ze zgrupowania,
turnieju. A ty? Zachowujesz się jakbyś mnie nie znała. Potem
znikasz ze szkoły, odcinasz się ode mnie – rzucił a ona cofnęła
się o krok. Spojrzała na niego zaskoczona. Przerażona. Poczuła
jak łzy spływają po jej twarzy. Patrzył na nią z zaciekawieniem.
Zgubił się. Na nikim mu nigdy nie zależało jak na niej. Była
obok cały czas i to dlatego tak o tym nie myślał.
- Ty nie
pamiętasz? - czuł jej zaskoczenie. Uniósł brew zaskoczony. O czym
ona mówiła?
- Zostaw mnie i zapomnij – dodała i zamknęła
drzwi przed jego oczami. Zgubił się jak jasna cholera.
*
Bolała
ją głowa i czuła jak ściska coś jej żołądek. To było
normalne. Przecież się bała. Złapała za teczkę z dokumentami i
torebkę. W normalnych czasach to on by siedział na dole i marudził.
Że nie może się wyrobić. A teraz? Jedzie sama. Z miłości do
polskiego morza i chęci wyrwania się stąd jedzie do Gdyni. Na
wstępne egzaminy. Jutro ma stawić się na Politechnice Gdańskiej.
Dzisiaj pojedzie i prześpi się. Oderwie od tego co dzieje się tu.
Rano złapała się nawet na tym, że zaczęła to od nowa
analizować. Czy tak będzie wyglądać jej życie jeśli Kamil
wyjedzie gdzieś indziej? Albo jeśli założy rodzinę bez niej? Nie
wiedziała. Bo spośród nienawiści zaczęła kiełkować tęsknota.
Brakowało jej przecież jego marudzenia, okropnego fałszowania,
przecudownego sushi którym ją przekupywał. Brakowało jej tych
długich, dziwnych rozmów na skype lub przez telefon. Zakochała
się? Też. Przecież był jej przyjacielem. To on pomagał jej
zrozumieć niektórych facetów. Potrząsnęła głową i zeszła na
dół. Rodzice też się martwili o nią. Znowu wyglądała jak cień.
Od kilku dni jej twarz nie zdobił uśmiech. Mieli nadzieję, że
jeśli uda jej się wyjechać wszystko wróci do normy. Że ponownie
będzie ich córką – z szerokim uśmiechem i błyskiem w oku. Nie
pamiętali kiedy ostatni raz śmiała się szczerze. Pamiętali jak
płakała, bała się.
*
Kamil zerknął na swojego towarzysza,
który skręcał kolejnego jointa. Dredziarz podniósł na niego
wzrok z zaciekawieniem. Syprzak najwyraźniej nie pamiętał co się
stało. No w sumie... Taką dawkę alkoholu, którą w siebie wtoczył
dziwiłby się gdyby coś pamiętał.
-
Krzysiek – burknął czując jak tonie – Ja naprawdę nie wiem co
się stało. Co ja zrobiłem? - spojrzał na chłopaka. Ten wyciągnął
się na ławce przed swoim domem i między wargi wsunął skręta.
Zaciągnął się powoli. Czuł jak słodkawy smak drażni jego
język.
- Pamiętasz coś z wypadu do Cosa Nostra? - mruknął
gdy szary dym wyleciał z jego płuc. Obrócił wzrok na Syprzaka.
-
No jechaliśmy tam bo drużyna rozjeżdżała się w swoje kierunki
rano – oznajmił.
- No i pamiętasz jak wyszedłeś z Lilką?
- Nie do końca. Wiem, że Sego powiedział, że czas się zwijać
– odparł – A potem... - urwał kręcąc głową. Nie pamiętał
później nic. Tylko jak się obudził rano. Jak zmasakrowany wsiadał
do samochodu. I nawet nie zwracał uwagi na to, że Lilka nie
odpisała. Nie było go cztery tygodnie. Nakrył twarz dłońmi. Coś
odwalił. Ale co?
- Co ja zrobiłem? - jęknął – Wal
choćbym...
- Uderzyłeś ją – rzucił – Wyszliście i
zwróciła ci uwagę, że tak nie powinieneś do niej się zwracać –
mruknął
- Ja wyszedłem tylko zapalić ale to jak ty się na nią
wydzierałeś. Nie pamiętasz już co mówiłeś ale stary. Ja
rozumiem że coś tam między wami jest jednak nie należy żadnej
kobiety bić – mruknął zaciągając się. Kamil poczuł jakby
ktoś mu przylał. Bo to nie miało prawa się tak stać. Nie miał
prawa. Zerwał się na równe nogi.
*
Czuła się wypoczęta. Czuła
się wspaniale i była gotowa stanąć przed komisją. Poprawiła
marynarkę i nacisnęła klamkę. Nie czuła nawet krzty nerwowości.
Była pewna swojej wiedzy. Zerknęła na trójkę siedzącą
naprzeciw niej. Uśmiechnęła się szeroko. To obecność morza tak
na nią działało.